sobota, 21 czerwca 2014

Facet po 30 w Paryżu. Część I: Organizacja podróży

Dawno nic nie pisałem a jeśli już to głównie była to tematyka modowo-stylizacyjna. Tak się jednak składa, że ostatnio byłem przez kilka dni w Paryżu a wizyta w tym mieście zawsze jest okazją i tematyką na kilka tekstów. Tak będzie i tym razem a zacznę od spraw organizacyjnych, czyli jak tam się dostać, gdzie spać, na co uważać, no i ile kasy trzeba mieć. 



Lotem bliżej

Wiadomo, że koszty przelotu samolotem są wyższe niż autokarem, ale za to wygoda i zaoszczędzony czas od razu skłoniły mnie do wybrania drogi lotniczej. Tym bardziej jest wygodne, że z większości polskich lotnisk obsługiwanych przez tanie linie lotnicze można dotrzeć do Paryża. W moim przypadku był to lot z poznańskiej Ławicy do podparyskiego Beauvais. Sam lot to szybka akcja, bo niecałe dwie godziny a cena to 269zł. Oczywiście byłoby taniej gdybym kupował bilet 2-3 miesiące przed wylotem albo i jeszcze wcześniej. Tutaj były to chyba niecałe trzy tygodnie a dla porównania lot w najbliższą niedzielę to już koszta na poziomie 449zł. Do tego lecąc na kilka dni brałem wszystko w bagaż podręczny, co nie zwiększało kosztów.

Małym minusem jest fakt, że z samego Beauvais trzeba jeszcze tłuc się 1,5 godziny autobusem do Paryża (bilet w jedną stronę 17 Euro). Pamiętajcie, że odjazdy i przyjazdy tych autobusów są ściśle skorelowane z lotami, co jest szczególnie ważne jak wracasz, bo musisz być na trzy godziny i piętnaście minut na dworcu Porte Maillot (miejsce skąd dojeżdżasz lub odjeżdżasz do Beauvais). Co ważne wracając z powrotem warto być nawet wcześniej, bo autobusy lubią odjechać szybciej a dostać się ze stacji metra Porte Maillot do dworca o tej samej nazwie nie jest tak łatwo i zajmuje około 10 minut.

 Autobus z Beauvais do dworca Porte Maillot 

Roland Garros a hotele

 Z tym miałem trochę problemy, gdyż wymyśliłem sobie wyjazd podczas Roland Garros. Stąd mimo iż w Paryżu jest mnóstwo hoteli to spora część była już zajęta lub było zbyt mało wolnych miejsc lub odpowiednich pokoi. Na początku szukałem czegoś blisko centrum, żeby nie musieć potem długo dojeżdżać do paryskich atrakcji. Innym kryterium była bliskość stacji metra, ale takiej gdzie krzyżowały się choćby dwie linie. Ważny też był dostęp do Wi-Fi, co nie wszędzie wchodziło w skład oferty. W końcu udało się znaleźć hotelik na pograniczu 10. i 18. dzielnicy Paryża, jakieś 10-15 minut metrem od centrum. Za cztery dobry płaciłem 324 Euro. Warunki były znośne, choć pokoik malutki, no i bez śniadania. Sam teren troszkę mało ciekawy, bo w pobliżu nie było czego zwiedzać. W dodatku na miejscu bardzo dużo ludności z Algierii czy Maroka (dawne kolonie francuskie). Nie był to kłopot i nic mi się nie stało, ale powiem szczerze, że wieczorny spacer ulicą, gdzie co chwilę stoi 10-osobowa grupa mierzących cie ludzi nie jest jakoś przyjemna. Im bliżej centrum tym takich ekip jednak mniej. Dodatkowo najbliższą od hotelu stacją metra była La Chapelle, dokąd dojeżdżała tylko jedna nitka i aby dotrzeć w wiele innych miejsc, trzeba było cofać się o jedną stację do tyłu (Stalingrad).

 Rzut oka na pokój hotelowy

Metrem prawie wszędzie 

 Czekając na metro. Przyjeżdża szybciej niż wskazywałyby zegary

A skoro mowa o metrze to trzeba powiedzieć, że jest fajnie zorganizowane. Połączeń jest wiele i są często, więc do największych atrakcji Paryża da się dotrzeć bez problemu metrem. Uwaga tylko na Luwr, gdzie teraz są jakieś remonty i trzeba wysiąść stację wcześniej lub później. Bilet na jeden przejazd metrem (nazywany t+) to kosz 1,70 Euro i póki nie wyjdziesz ze stacji to możesz z niego korzystać chyba przez godzinę (przesiadki itp.). Jak jest dużo jeżdżenia to bardziej opłaca się pakiet 10 biletów, który kosztuje 13 Euro (40 eurocentów oszczędności na bilecie). Bilety kupuje się w automacie, gdzie najlepiej od razu ustawić menu angielskie i zwrócić uwagę na charakterystyczne pokrętło stanowiące coś w rodzaju joysticka.

Bez biletu ani rusz


W kolejnych częściach coś o tym co warto zobaczyć, zjeść a także paryska stylizacja ;)

2 komentarze: