wtorek, 22 lipca 2014

Telefony, telefony...

Sam się dziwię skąd taki akurat tekst, bo w planach miałem trzecią część paryskiego wypadu. Tymczasem naszła mnie taka refleksja, jak wiele w naszym życiu znaczą telefony, komórki, smartfony czy iphony. Sam to zauważam po sobie, choć nie jestem osobą, która jest uzależniona od tego urządzenia a iphone'a jeszcze się nie dorobiła. Co więcej pamiętam czasy kiedy telefon stacjonarny był rarytasem i miało go kilka osób w zamieszkałym przez 90 rodzin bloku...


Podbudka, dzwoni telefon 

No właśnie a kiedyś przecież był budzik, radio albo denerwujący rodzic z okrzykiem "wstawaj do szkoły". Także, choćbym nie chciał, to zaczynam dzień od telefonu kiedy to wesoło gra sobie wyrywająca mnie ze snu melodyjka.  Kiedy w końcu uda się wstać to pierwsze kroki kieruję do łazienki. Tam małe lub - w zależności od czasu - większe odświeżenie, gdzie przy okazji budzę się przy... telefonie, sprawdzając pocztę, Twittera czy Instagrama.

Droga do pracy, korki, kolejki i inne podobne

Też to macie? Czas dłuży się niemiłosiernie, więc z nudów zaglądamy do telefonów i historia się powtarza. Społecznościówki, kilka konwersacji, może jakaś szybka gra i czas leci szybciej. Czy lepiej? Trudno powiedzieć, że jeśli czekamy w jakieś kolejce czy jedziemy pociągiem to innego rozwiązania i tak nie ma, bo większość robi dokładnie to samo co my.

W pracy, na meczu, w domu

Oczywiście nie cały czas, ale przyznajcie sami raz na jakiś czas wyciągnięcie telefon, aby coś sprawdzić. Czy to smsa czy jakąś mobilną aplikację a będąc poza komputerem to już z pewnością. Przyzwyczajenie, nałóg, potrzeba bycia na czasie? 

To dobre pytanie, bo generalnie wszystkie czynności związane z telefonem narzucamy sobie sami. Rozumiem jak jeszcze nasze zaangażowanie w social media wynika z zawodu czy zainteresowań, które są nam naprawdę bardzo w danym momencie potrzebne. Często jednak sięgamy po telefon z nudy albo po prostu bo nam się wydaje, że musimy coś sprawdzić/zobaczyć. Pytanie czy na pewno musimy? Zresztą sam telefon już przestał być telefonem. Kiedyś to chociaż ludzie do siebie dzwonili a często plotkowali godzinami płacąc operatorowi olbrzymie rachunki. Teraz dostajemy full darmowych minut, bo sieć komórkowa wie, że i tak tego nie wykorzystamy. Ludzie przestali ze sobą rozmawiać osobiście, ale i przez telefony też. Zostają krótkie wiadomości i puste bajty w postaci lajków czy retweetów. Oczywiście troszkę przejaskrawiam i sieję defetyzm, ale zastanów się Czytelniku kiedy ostatnio do kogoś zadzwoniłeś w innej sprawie niż zawodowa?

Ale to już było

Pomyśleć, że kiedyś nie tyle nie było komórek, co często z automatu na żetony czy monety dzwoniło się do kogoś pod blokiem czy na poczcie, albo jeszcze wcześniej po prostu umawiano się osobiście na dany dzień i godzinę w konkretnym miejscu. Nikomu nie przyszłoby do głowy, że można wziąć małe urządzenie i za parę sekund usłyszeć drugiego człowieka na drugim końcu świata. Zapytajcie starszyznę, co zamawiała rozmowy zamiejscowe czy z Ameryką i czekała na nie po kilka godzin.

I ludzie jakoś żyli i byli szczęśliwi. Nie mówię, że teraz nie są, ale dystans między każdym z nas się zwiększył, mimo iż technologia daje przecież "connecting people". Podsumowując to nie uważam jednak, aby to co jest teraz wielce potępiać. Takie nastały czasy i sam się wtopiłem w tłum, pisząc bloga i mając konta w większości serwisów społecznościowych. Może z racji tego, że pamiętam co nieco ze starej epoki nachodzą mnie teraz takie przemyślenia?

"Skończył trzydziestkę i marudzi" ktoś powie. No dobra, koniec tego, zmykam sprawdzić Fb, przed snem jeszcze rzut oka na timeline na Twitterze i parę lajków na Instagramie. Dobrze, że w śnie komórka jeszcze nie występuje ;)

Tymczasem tak na klimatowy koniec...


2 komentarze:

  1. Trafiasz w samo sedno!! Spośród setki kontaktów na komórce pogawędke ucinam z maksymalnie 4 osobami, reszta jest bo jest. Pamietam jak pojechałam kiedys do Poznania i zapomniałam telefonu. Prawie wpadłam w panikę bo świadomość, że cos sie stanie a ja nie będę mogła zadzwonic była straszna... kupiłam karte do automatu, chociaz nie wiem czy takowe jeszcze istnieja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za komentarz. No teraz telefon to chyba ważniejszy od zegarka (też pytanie ile osób jeszcze nosi) czy nawet dokumentów ;) Takie czasy... nie popieram, ale bywa, że muszę się dostosować ;)

    OdpowiedzUsuń